poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Galanteria - c.d.

Postanowiłem sobie, że zrobię piękne dębowe listwy, tylko nie bardzo miałem z czego. W żadnym sklepie z drewnem w Warszawie nie mogłem kupić odpowiedniego materiału, w końcu w internecie znalazłem producenta parkietu i listew z Radomia, który miał coć nadającego się i przywiózł mi do Warszawy, przy okazji dostawy do tutejszych sklepów.
Kupiłem tzw. opaski, służące do wykańczania ościeżnic drzwi. Listwy miały 8 cm szerokości i zaokrąglenie z jednej strony, więc po przecięciu wzdłuż nadawały się akurat.


Wymyśliłem, że listwa będzie się składać z dwóch listew cieńszych, sklejonych żywicą i skręconych razem - czyli zrobiłem jakby "sklejkę". Grubej listwy raczej nie dałbym rady tak zgiąć, żeby przylegała do okrągłości burty.

Pierwszą przygodą było urżnięcie sobie kawałka palca na amatorskiej pile tarczowej. skasowałem sobie opuszek palca wskazującego, lewego. Na szczęście po paru tygodniach odrósł :).

Potem była ostra jazda z docinaniem, wymierzaniem i nawiercaniem otworów o trzech średnicach, żeby obie listwy skręcać. (Dobrze że miałem 2 wiertarki i wkrętarkę (przynajmniej o jedną za mało). Jednocześnie ze skręcaniem kleiłem to wszystko żywicą epoksydową.

Niestety przy tej robocie byłem już sam, nie miałem żadnych rąk do pomocy więc trochę się naszarpałem. Łącznie z obróbką i malowaniem zajęły mi te listwy chyba 4 czy 5 weekendów.

Plus dni w środku tygodnia, kiedy wpadałem do Serocka tylko po pracy wieczorem, żeby kolejne wartwy lakieru nakładać....

Ale efekt wart był tej pracy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz