


To ja z perspektywy zapawężowej - coś tam strugam.
TU I ÓWDZIE TRZEBA BYŁO PODEPRZEĆ, ALBO ROZEPRZEĆ...
... MIEJSCE STYKU POKŁADU I BURT BYŁO DODATKOWO WZMOCNIONE PASKAMI MATY SZKLANEJ NASĄCZONEJ ŻYWICĄ EPOKSYDOWĄ.
Burty zabezpieczone były papierem, żeby nie zapaćkać i nie skrobać od nowa, z zacieków zaschniętej żywicy.
Wszyscy pomocnicy stawali na burcie, żeby dociskać, a ja skręcałem...
Przed remontem, jak Łodzia jeszcze pływała, w niektórych miejscach pokład odłaził od burt, fatalnie się pływało, taką rozklekotaną łodzią. Więc teraz miało być super mocno.
A oto forpik - czyli wnętrze DZIOBU Łodzi - po sklejeniu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz